Rozdział czwarty
Justin
Okeyy, to było dziwne. Co się stało ? Podszedłem do jej torby. Przez chwile wahałem
się czy ja otworzyć. W tylnej kieszonce był portfel. W środku było 100 dolarów
i legitymacja oraz kartka z numerem stacjonarnym i adresem. Przepisałem sobie
adres i numer. Do pokoju weszła mama.
-Czemu Angel tak
szybko ? - spytała.
-Mamo, skąd wiesz
że to Angel ? - odpowiedziałem pytaniem.
Mama się speszyła.
-Domyśliłam się.
- odpowiedziała z zakłopotaniem.
-Jasne. -
powtórnie zacząłem gapić się na kartkę z numerem. - Mogłabyś wyjść ? -
poprosiłem ją.
-Oczywiście. -
wykonała moją prośbę.
Wpisałem numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Odebrała jakaś
kobieta.
-Dzień dobry. Czy
zostałem Angel ? - przywitałem się.
W tle słyszałem jakieś krzyki jak by ktoś kogoś bił przy tym
krzycząc ,,Gdzie byłaś, suko”.
-Przepraszam.
Pomyłka. - odpowiedziała roztrzęsiona kobieta i się rozłaczyła.
Angel
-Przepraszam
tatusiu. To się już nie powtórzy. - przepraszałam go za każdym uderzeniem jakie
mi zadawałam.
Płakałam krzycząc i piszcząc. Lecz nic to nie dawało. Pani
Elen stała i patrząc się płakała.
-Jeszcze jeden
taki wybryk a będzie gorzej. Jasne ?! -
szarpnął mną tata.
-Tak. - płakałam
jeszcze bardziej.
-Marsz do pokoju.
- rzucił mnie w stronę mojego pokoju.
Weszła i zamknęłam drzwi na klucz. Położyłam bejsbolówkę na
podłodze i położyłam się na łóżku. Cały czas płakałam. Nie potrafiłam się
uspokoić. Za każdym razem gdy się postawiłam lub nie wykonałam tego co chciałam
bił mnie. Tym razem było najgorzej. Była już noc. Pierwszą godzinę po powrocie
od Justina tata krzyczał i kilka razy mnie spoliczkował. Potem dopiero zaczął
mnie bić pięściami i pasem. Usłyszałam pukanie. Ktoś stał na balkonie.
Podeszłam do drzwi balkonu i odsłoniłam firankę. Stał za nimi Justin. Gdy mnie
zobaczył od razu posmutniał. Położył swoją dłoń na szybie. Zrobiłam to samo.
Położyłam swoją słoń w tym samym miejscu co on swoją. Patrzyłam na niego ze
łzami w oczach. Otworzyłam drzwi balkonu. Wszedł wraz z moja torbą.
-Angel... -
wyszeptał.
Położył dłoń na moim policzku. Zauważyłam w jego oczach łzy.
Przytulił mnie mocno dzięki czemu się rozpłakałam. Chłopak zamknął drzwi od
balkonu.
-Justin on cię
zabije jak tu cię znajdzie. - powiedziałam.
-To ja powinienem
pójść i go zabić za to co ci robi. - położył moją torbę na podłodze.
Złapał mnie za rękę, zdjął buty i zaprowadził mnie na łóżko.
Położyliśmy się a on mnie objął. Czułam się wtedy taka bezpieczna. Delikatnie
przesuwał opuszkami palców po moim przedramieniu.
-Ten siniak na
ręce to jego sprawka ? - spytał i pocałował mnie w czubek głowy.
-Tak. -
odpowiedziałam i łzy spłynęły mi po policzkach.
-Ej, Aniołku nie
płacz. Pomogę ci. - uśmiechnął się w moją stronę.
-Skąd się w ogóle
dowiedziałeś gdzie mieszkam ? - zmieniłam temat.
-Znalazłem adres
w twoim portfelu.
-Aa no tak. Kto
ci pozwolił grzebać mi w torbie ? - usiadłam po turecku przed nim udając
zbulwersowaną.
-Ja. - zaśmiał
się.
Wybuchłam cichym śmiechem.
-Z kim idziesz na
bal maturalny ? - spytał szczerząc się.
-Nie wiem. Pewnie
zostanę w domu. - spojrzałam na niego.
-A może byś
poszła ze mną ? - usiadł naprzeciwko mnie.
-Z chęcią.
Justin zbliżył się do mnie. Pochyliliśmy głowy. Justin był
coraz bliżej i bliżej. Lekko musnął moje usta. Chciał chyba coś więcej, ale ja się
odsunęłam.
-Nie Justin. Nie
możemy. - spuściłam głowę w dół.
-Rozumiem. Będę
na ciebie czekał. - lekko podniósł moją głowę po czym się uśmiechnął.
-Idź już. -
oznajmiłam.
-Dobrze. - wstał
z łóżka i otworzył drzwi do balkonu. - Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Zaczął schodzić w dół. Zamknęłam drzwi i usiadłam przy
biurku. Rozmyślałam o tym co dzieje się pomiędzy mną, a Justinem. Chciało mi
się pić, lecz bałam się wyjść z pokoju. Założyłam długi czarny sweterek i
otworzyłam drzwi. Zaczęłam iść niepewnie w stronę kuchni. Siedziała tam
roztrzęsiona pani Elen.
-Coś się stało ? -
usiadłam obok niej.
-Przepraszam, ze
nie zareagowałam. - płakała chowając twarz w dłoniach.
Pogłaskałam ją po plecach.
-To nic. -
uśmiechnęłam się do niej.
-Jak to nic ?
Powinnam cię obronić. - nadal płakała.
-Naprawdę nic się
nie stało. Nawet jak by Pani mnie broniła i tak by tata nie przestał. -
oznajmiłam.
-Naprawdę jesteś
jak aniołek. - przytuliła mnie.
-Jest może jakaś
woda ? - spytałam z uśmiechem.
-Tak, tak. Jest
woda cytrynowa i herbata rozpuszczalna cytrynowa. Co ci nalać ? - wstała i
podeszła do blatu kuchennego.
-A nie ja sobie
wezmę butelkę wody do pokoju. - sięgnęłam po butelkę wody.
-Może coś zjesz ?
Niedługo zostanie z ciebie sama skóra i kości. - zaśmiała się.
-Eee tam. A do
której Pani dzisiaj jest ? - upiłam łyk wody.
Kobieta spojrzała na zegarek.
-No jeszcze
godzinę. Dasz sobie radę ? - spojrzała na mnie.
-Tak. -
uśmiechnęłam się do kobiety i ruszyłam w stronę mojego pokoju.
Pani Elen była dla
mnie jak babcia/ mama/ciocia. Jak rodzina której nigdy nie miałam.
Hejoo ;*
No to jest już czwarty rozdział. :D
Na fb też jest juz nas coraz więcej. Jezuu jak ja was kocham ♥
Na fb też jest juz nas coraz więcej. Jezuu jak ja was kocham ♥
Pamiętamy o akcji. :D Zaraz wam dam linka do Twittera :D
A teraz button :
OGŁOOOOSZENIA PARAAFIALNE ♥!
Z racji że to czwarty rozdział to będą 4 KOMENTARZE
to dodam 5 ROZDZIAŁ. :D ;* Czyli :
4 KOM. = 5 ROZDZ.
Do zobaczenia jutro papap ;**
Fajneee *.*
OdpowiedzUsuńboże pisz dziewczyno dalej !!!
OdpowiedzUsuńzajebisty <3 czekam z niecierpliwością na nn
OdpowiedzUsuńfajny blog
OdpowiedzUsuńzajebisty blog
OdpowiedzUsuńZAJEBISTE *-* proszę pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńO boże!!
OdpowiedzUsuńcudowny <3
zaajebiistyy < 333
OdpowiedzUsuńsuper :) kiedy nn ?
OdpowiedzUsuńkiedy nn ?
OdpowiedzUsuńJak czytałam ten rozdział to łzy mi spływały po policzku ;* naprawdę pisz dalej i nie przestawaj <3 jak masz jeszcze jakiegoś bloga to podaj linka <3
OdpowiedzUsuń<3333333333
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ; *
OdpowiedzUsuńojeeeeeeej <3
OdpowiedzUsuń