piątek, 19 kwietnia 2013

Rozdział czwarty



Rozdział czwarty

Justin

Okeyy, to było dziwne. Co się stało ?  Podszedłem do jej torby. Przez chwile wahałem się czy ja otworzyć. W tylnej kieszonce był portfel. W środku było 100 dolarów i legitymacja oraz kartka z numerem stacjonarnym i adresem. Przepisałem sobie adres i numer. Do pokoju weszła mama.
-Czemu Angel tak szybko ? - spytała.
-Mamo, skąd wiesz że to Angel ? - odpowiedziałem pytaniem.
Mama się speszyła.
-Domyśliłam się. - odpowiedziała z zakłopotaniem.
-Jasne. - powtórnie zacząłem gapić się na kartkę z numerem. - Mogłabyś wyjść ? - poprosiłem ją.
-Oczywiście. - wykonała moją prośbę.
Wpisałem numer i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Odebrała jakaś kobieta.
-Dzień dobry. Czy zostałem Angel ? - przywitałem się.
W tle słyszałem jakieś krzyki jak by ktoś kogoś bił przy tym krzycząc ,,Gdzie byłaś, suko”.
-Przepraszam. Pomyłka. - odpowiedziała roztrzęsiona kobieta i się rozłaczyła.


Angel

-Przepraszam tatusiu. To się już nie powtórzy. - przepraszałam go za każdym uderzeniem jakie mi zadawałam.
Płakałam krzycząc i piszcząc. Lecz nic to nie dawało. Pani Elen stała i patrząc się płakała.
-Jeszcze jeden taki wybryk a będzie  gorzej. Jasne ?! - szarpnął mną tata.
-Tak. - płakałam jeszcze bardziej.
-Marsz do pokoju. - rzucił mnie w stronę mojego pokoju.
Weszła i zamknęłam drzwi na klucz. Położyłam bejsbolówkę na podłodze i położyłam się na łóżku. Cały czas płakałam. Nie potrafiłam się uspokoić. Za każdym razem gdy się postawiłam lub nie wykonałam tego co chciałam bił mnie. Tym razem było najgorzej. Była już noc. Pierwszą godzinę po powrocie od Justina tata krzyczał i kilka razy mnie spoliczkował. Potem dopiero zaczął mnie bić pięściami i pasem. Usłyszałam pukanie. Ktoś stał na balkonie. Podeszłam do drzwi balkonu i odsłoniłam firankę. Stał za nimi Justin. Gdy mnie zobaczył od razu posmutniał. Położył swoją dłoń na szybie. Zrobiłam to samo. Położyłam swoją słoń w tym samym miejscu co on swoją. Patrzyłam na niego ze łzami w oczach. Otworzyłam drzwi balkonu. Wszedł wraz z moja torbą.
-Angel... - wyszeptał.
Położył dłoń na moim policzku. Zauważyłam w jego oczach łzy. Przytulił mnie mocno dzięki czemu się rozpłakałam. Chłopak zamknął drzwi od balkonu.
-Justin on cię zabije jak tu cię znajdzie. - powiedziałam.
-To ja powinienem pójść i go zabić za to co ci robi. - położył moją torbę na podłodze.
Złapał mnie za rękę, zdjął buty i zaprowadził mnie na łóżko. Położyliśmy się a on mnie objął. Czułam się wtedy taka bezpieczna. Delikatnie przesuwał opuszkami palców po moim przedramieniu.
-Ten siniak na ręce to jego sprawka ? - spytał i pocałował mnie w czubek głowy.
-Tak. - odpowiedziałam i łzy spłynęły mi po policzkach.
-Ej, Aniołku nie płacz. Pomogę ci. - uśmiechnął się w moją stronę.
-Skąd się w ogóle dowiedziałeś gdzie mieszkam ? - zmieniłam temat.
-Znalazłem adres w twoim portfelu.
-Aa no tak. Kto ci pozwolił grzebać mi w torbie ? - usiadłam po turecku przed nim udając zbulwersowaną.
-Ja. - zaśmiał się.
Wybuchłam cichym śmiechem.
-Z kim idziesz na bal maturalny ? - spytał szczerząc się.
-Nie wiem. Pewnie zostanę w domu. - spojrzałam na niego.
-A może byś poszła ze mną ? - usiadł naprzeciwko mnie.
-Z chęcią.
Justin zbliżył się do mnie. Pochyliliśmy głowy. Justin był coraz bliżej i bliżej. Lekko musnął moje usta. Chciał chyba coś więcej, ale ja się odsunęłam.
-Nie Justin. Nie możemy. - spuściłam głowę w dół.
-Rozumiem. Będę na ciebie czekał. - lekko podniósł moją głowę po czym się uśmiechnął.
-Idź już. - oznajmiłam.
-Dobrze. - wstał z łóżka i otworzył drzwi do balkonu. - Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.
Zaczął schodzić w dół. Zamknęłam drzwi i usiadłam przy biurku. Rozmyślałam o tym co dzieje się pomiędzy mną, a Justinem. Chciało mi się pić, lecz bałam się wyjść z pokoju. Założyłam długi czarny sweterek i otworzyłam drzwi. Zaczęłam iść niepewnie w stronę kuchni. Siedziała tam roztrzęsiona pani Elen.
-Coś się stało ? - usiadłam obok niej.
-Przepraszam, ze nie zareagowałam. - płakała chowając twarz w dłoniach.
Pogłaskałam ją po plecach.
-To nic. - uśmiechnęłam się do niej.
-Jak to nic ? Powinnam cię obronić. - nadal płakała.
-Naprawdę nic się nie stało. Nawet jak by Pani mnie broniła i tak by tata nie przestał. - oznajmiłam.
-Naprawdę jesteś jak aniołek. - przytuliła mnie.
-Jest może jakaś woda ? - spytałam z uśmiechem.
-Tak, tak. Jest woda cytrynowa i herbata rozpuszczalna cytrynowa. Co ci nalać ? - wstała i podeszła do blatu kuchennego.
-A nie ja sobie wezmę butelkę wody do pokoju. - sięgnęłam po butelkę wody.
-Może coś zjesz ? Niedługo zostanie z ciebie sama skóra i kości. - zaśmiała się.
-Eee tam. A do której Pani dzisiaj jest ? - upiłam łyk wody.
Kobieta spojrzała na zegarek.
-No jeszcze godzinę. Dasz sobie radę ? - spojrzała na mnie.
-Tak. - uśmiechnęłam się do kobiety i ruszyłam w stronę mojego pokoju.
Pani Elen była  dla mnie jak babcia/ mama/ciocia. Jak rodzina której nigdy nie miałam.



 Hejoo ;*
No to jest już czwarty rozdział. :D
Na fb też jest juz nas coraz więcej. Jezuu jak ja was kocham ♥
Pamiętamy o akcji. :D Zaraz wam dam linka do Twittera :D
A teraz button :


OGŁOOOOSZENIA PARAAFIALNE ♥!

Z racji że to czwarty rozdział to będą  4 KOMENTARZE
to dodam 5 ROZDZIAŁ. :D ;* Czyli :

4 KOM. = 5 ROZDZ. 

Do zobaczenia jutro papap ;**

14 komentarzy: